🕵️♂️ Zwycięzca konkursu „Zostań detektywem z Agathą Christie” wyłoniony!
Na konkurs napłynęło wiele niezwykle kreatywnych, pełnych napięcia i zaskakujących zwrotów akcji prac. Uczniowie wykazali się talentem, spostrzegawczością i olbrzymią wyobraźnią – dokładnie tym, czego wymaga prawdziwa detektywistyczna intryga.
Jednak to opowiadanie-zagadka Mateusza okazało się bezkonkurencyjne. Jury doceniło przede wszystkim oryginalność pomysłu, klarowną konstrukcję śledztwa, klimat nawiązujący do klasycznych kryminałów oraz świetnie poprowadzoną dedukcję.
Poniżej publikujemy zwycięskie opowiadanie, które zdobyło największe uznanie.
Zapraszamy do lektury!
Ostatni rozdział.
- Jak dla mnie to wszystko jest jasne. - powiedział z przekonaniem
komisarz McBride.
Uśmiechnąłem się. Gdybym dostał
franka za każdym razem gdy usłyszałem to zdradliwe stwierdzenie, mógłbym kupić
nowy surdut.
- Pieniądze, najstarszy motyw świata. - kontynuował inspektor - No,
Panie Cavendish, niezły numer. Żeby morderca sam się złapał! Tego jeszcze nie
było! - Młody Rupert Cavendish stał oszołomiony, nie wiedząc co powiedzieć.
Sądzę że powinienem wyjaśnić sytuację. Nazywam się Arthur Hastings,
razem z moim przyjacielem, Herkulesem Poirot, przyjechałem do Anglii spotkać
się ze starym handlarzem nieruchomościami Baronem Richardem Cavendishem.
Zamierzaliśmy wypożyczyć na wakacje niewielką chatkę nad jeziorem. Pech chciał,
że po przybyciu do rezydencji, gdy tylko lokaj Edward otworzył nam drzwi i
wymieniliśmy uprzejmości, usłyszeliśmy głośny huk. Wbiegliśmy wszyscy pędem do
biblioteki, skąd dobiegł dźwięk, gdzie zobaczyliśmy ciało Barona Richarda
zgniecione przez regał z książkami, z którego Baron najwyraźniej ściągał jakiś
gruby tom. Wypadek jak wiele innych, wydawałoby się. Lecz Edward zwrócił nam
uwagę, że regał powinien był przywiązany grubym sznurem do haka na ścianie
właśnie w celu uniknięcia takich sytuacji. Zauważył, że sznur został niedbale
przecięty, jakby jakimś drobnym ostrzem. Przecięcie sznura skutkowałoby
natychmiastowym upadkiem regału. Oznaczało to, że któraś z osób obecnych w
domu, odwiedziła bibliotekę, przecięła sznur z celem upozorowania wypadku, po
czym szybko uciekła, zanim przybyliśmy zwabieni hałasem.
Szybko wezwaliśmy inspektora policji, oraz zlokalizowaliśmy dwie
pozostałe osoby w rezydencji. Pierwszą z nich był syn ofiary Rupert Cavendish,
zatrzaśnięty w schowku z narzędziami obok biblioteki. Znaleźliśmy go dzięki
jego nawoływaniom. Twierdził, że zatrzasnął się niechcący jakiś kwadrans przed
hukiem, szukając grabi. Był ubrany w brudny strój ogrodniczy i zabłocone
kalosze. Drugą osobą była synowa Barona - Lady Viola Cavendish, która czytała na
altanie książkę. Niedawno wróciła ze spaceru, toteż miała na sobie wyjściową,
rozkloszowaną sukienkę.
Gdy wezwany inspektor Mcbride zebrał zeznania od wszystkich obecnych,
zaprowadził nas na miejsce zbrodni. Biblioteka była nieprzyjemnym
pomieszczeniem. Choć podłoga była myta ledwie wczoraj, to z niewielkiej dziury
w ścianie roznosił się nieprzyjemny odór, a meble były dziwnie wyszczerbione.
Do tego Lady Viola wchodząc niechcący strąciła swoją suknią porcelanę stojącą
na biurku przy wejściu, więc trzeba było uważać gdzie się stąpa.
Choć znajdowaliśmy się na
miejscu zbrodni w obecności ciała, ani lokaj ani młode małżeństwo nie zdawali
się zbytnio przejęci śmiercią ich opiekuna. Nie zdziwiło mnie to - baron miał
reputację materialisty, nie dbającego o dom, a ogrodem musiał zajmować się syn.
Był to też powód, dla którego Ernest był jedyną służbą w całej rezydencji -
oszczędności. Było jasne że nagła śmierć barona nikogo bardzo nie zabolała.
Inspektor McBride z dumą przedstawił swoją teorię:
- Proszę państwa, mamy sprawcę o tutaj, wśród nas! Genialnie sobie Pan
to wymyślił Panie Cavendish. Wracając z ogrodu, odwiedził pan ojca w bibliotece
pod pretekstem zwykłej rozmowy, w ręku trzymając sekator. Gdy Baron sięgnął po
książkę, szybko i zwinnie uciął Pan linę i ulotnił się do schowka odłożyć
narzędzie zbrodni. Wyglądałoby to na wypadek, a Pan odziedziczyłby fortunę od
starego buraka. Zbrodnia i-de-al-na! Ale o ironio!! Schowek się zatrzasnął!
Morderca sam się złapał na gorącym uczynku! Doprawdy, to najzabawniejsza rzecz
jaką doświadczyłem! -
Pan Cavendish stał jak wryty, nie wiedząc co powiedzieć. Właśnie
chciałem zwrócić inspektorowi uwagę że nie powinno się nazywać zmarłego “starym
burakiem”, gdy mój przyjaciel (pewnie już o nim zapomnieliście, prawda?) wstał
i przemówił:
- Przepraszam Monsieur, ale
tylko jedno z pańskich stwierdzeń jest prawidłowe. A mianowicie że sprawca
znajduje się tu, wśród nas.

Komentarze
Prześlij komentarz