Przejdź do głównej zawartości

Weź nie pytaj - weź przeczytaj :) Konkurs na recenzję rozstrzygnięty :)

Drodzy Czytelnicy 😍

Prezentujemy Wam zwycięskie recenzje.

I miejsce w naszym konkursie zdobyły:

 Agnieszka Gorczaty za "Małe życie" H. Yanagihara 

oraz Julia Schneider za "Cudownego chłopaka" R. J. Palacio

Zapraszamy do lektury ...

Małe życie” - Yanagihara Hanya


Moją pierwszą stycznością z powieścią amerykańskiej pisarki było przeczytanie wpisu na Twitterze, gdzie pewna dziewczyna wyznała, że od pierwszych stron ją pokochała. Bardzo cenię sobie emocje i odczucia czytelników przy wyborze książki, dlatego też zaintrygowana postanowiłam śledzić komentarze owej dziewczyny na temat "Małego życia". Z całą pewnością mogę stwierdzić, że decyzja o wypożyczeniu tego tytułu z biblioteki ostatecznie zapadła, gdy wspomniana wcześniej twitterowiczka pokazała zdjęcie strony książki z dwoma mokrymi śladami na papierze. Oczywiście były to łzy. Niedługo później otrzymałam z gminnej biblioteki egzemplarz "Małego życia". Na zdjęciach wydawał się mniejszy - jak zauważyłam w domu, było to 814 stron, co bardzo mnie zaskoczyło, w głowie pojawiła mi się myśl, że miną tygodnie zanim skończę tę książkę. Miałam przed sobą białą okładkę z twarzą młodego człowieka, która podzielona została na sześć części, a w czterech z nich zostały umieszczone zdjęcia: autostrada, czerwona kamienica, zakorkowana ulica z mnóstwem pieszych oraz Londyn z postawnym Big Benem. Nie była to okładka, którą sama umieściłabym na swojej powieści, jednak nie zrażałam się tak błahym aspektem tej książki.


Autorką "Małego życia" jest Hanya Yanagihara, amerykańska pisarka oraz dziennikarka. Zadebiutowała w 2013 roku, wydając "The People in the Trees" i pomimo, że zebrała dobre recenzje, prawdziwe uznanie przyniosła jej w 2015 roku powieść "Małe życie". Została nominowana do Nagrody Bookera oraz National Book Award.

Głównymi bohaterami książki są kolejno: Jude, Willem, Malcolm i JB - czwórka młodych mężczyzn połączona już do końca życia nicią przyjaźni, zapoczątkowaną na studiach, we wspólnym mieszkaniu. Każdy z nich ma swoje spojrzenie na ten sam świat. Autorka poświęciła najwięcej stron bohaterowi tak poturbowanemu przez los, łagodnie mówiąc, że nie jedna osoba nigdy nie zdecydowałaby się ciągnąć tak długo jak on swojego życia. Historia Jude'a St. Francisa jest surowa, nieupiększona i prawdziwa. Autorka ubrała w słowa wszystkie te emocje i przeżycia, które dla mnie byłyby nie do opisania. Litery tworzące słowa, a te tworzące zdania, przemawiały do głębi mojej duszy. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak idealnym ukazaniem na papierze charakterystyki człowieka, który w mojej wyobraźni był żywszy, niż cokolwiek innego, prawie namacalny. Jude'a od początku los poniewierał. Nigdy nie poznał swoich prawdziwych rodziców, trafił do zakonu, gdzie wychowywali i uczyli go bracia. Był bity do nieprzytomności i wykorzystywany seksualnie przez duchownych, dlatego też szukał od nich ucieczki. Nie był w stanie opuścić samemu tego miejsca, więc gdy jedyny uprzejmy dla niego brat Luke zaproponował mu wyjazd we dwójkę, całkowicie mu zaufał. Wreszcie miał zaznać szczęścia, bez napadów agresji, które pojawiały się przy przebywaniu wśród braci. Musiał odegrać napisany przez życie dla niego scenariusz, który nie był dla niego w żadnym stopniu przyjemny. Czytelnik już w tym momencie czuje na sobie brzemię nałożone na niego przez przeczytane wspomnienie z dzieciństwa Jude'a, jednak jeszcze nie raz zostanie obarczony wstrząsającymi wspomnieniami bohatera. Hanya nie odcina w żadnym stopniu przeszłości Jude'a od jego dorosłego życia. Dla przykładu, do swoich ostatnich dni, praktykuje samookaleczanie się, które polecił mu brat Luke jako sposób na odreagowanie negatywnych emocji. Mężczyznę tworzą ludzie, którzy wyrządzili mu krzywdę i wypowiedzieli w jego kierunku słowa zagnieżdżone do końca życia w jego umyśle, atakujące jego codzienność w najmniej odpowiednich momentach, zamieniające chwile szczęścia i namiętności w koszmar, niszczące całą wybudowaną przez niego fortyfikację mającą chronić go przed wspomnieniami. Czytamy o radosnym Judzie z nadzieją, ze łzami w oczach i sercem pragnącym tego stanu już na zawsze, aby chwilę później pogrążyć się w bezsilności, frustracji, a nawet złości – nie na Jude'a, a na te wszystkie niesprawiedliwe zdarzenia, które go spotykają, kiedy on próbuje zapełnić swoją samotność nieodpowiednimi osobami. Swoje decyzje podejmuje spętany kajdanami traum, których ogniwa stanowią jego blizny, całe setki mężczyzn, z którymi zmuszony był uprawiać seks, będąc małoletnim oraz wpojone mu przekonanie, że zasługuje na wszystko, co go spotkało. Autorka w ten sposób doprowadza czytelnika do stanu, w którym być może nigdy wcześniej się nie znalazł, w pewnym aspekcie doświadcza tego, co musiał czuć przyjaciel oraz miłość życia Jude'a – Willem, słuchając, po wielu wspólnie przeżytych latach, wcześniej nieodkrytej przed nim historii.

To właśnie przedstawiona sylwetka Jude'a sprawiła, że do napisania recenzji wybrałam „Małe życie”. Pozostali bohaterowie nie poruszyli mną w takim stopniu, jak zrobił to Jude. Być może dlatego, że w jego zachowaniu odnalazłam część siebie - jego reakcje obronne w pewnym stopniu upodobnione były do moich. Jak już każdy zdążył zauważyć, w „Małym życiu” poruszane są ciężkie, poważne tematy, nie jest to książka, którą poleciłabym każdemu. Jednakże ja odnalazłam w niej cenne opisy wnętrza bohaterów, które mnie zachwyciły. Akcja nie jest wartka, rwąca niczym górski potok, co stanowi kolejny argument za tym, że wiele osób nie odnajdzie w niej niczego interesującego. Nie mniej, jeśli ktoś jest naprawdę docenia duchową stronę człowieka oraz wpływ przeszłości na jednostkę, sądzę, że „Małe życie” doskonale ukaże mu jak bolesna może być egzystencja i pomimo wewnętrznego bólu, jaki doświadczy, nie będzie żałował lektury.

Poniżej zamieszczam cytat z recenzowanej książki.

A poza tym czy przyjaźń to większe uzależnienie niż związek z kobietą? Dlaczego wydaje się godna podziwu, kiedy ma się dwadzieścia siedem lat, a budzi zgorszenie u trzydziestosiedmiolatka? Dlaczego przyjaźni nie traktuje się na równi ze związkiem? A może jest lepsza? Dwoje ludzi pozostaje razem przez lata, a wiążą ich nie seks, nie atrakcyjność fizyczna, nie pieniądze, nie dzieci, nie własność, lecz wzajemna zgoda na bycie razem, wzajemne zobowiązanie wobec unii, która nie daje się skodyfikować. Przyjaźń oznacza bycie świadkiem dręczących nieszczęść przyjaciela, długich okresów nudy i rzadkich triumfów. To przywilej bycia przy drugiej osobie w jej najtrudniejszych chwilach i świadomość, że samemu też można się przy niej czuć podle.”



,,Wszyscy powinniśmy przynajmniej raz w życiu dostać owację na stojąco, bo przecież każdy z nas zwycięża ten świat". 

R.J. Palacio, Cudowny chłopak


Czy inność jest czymś pozytywnym? Warto poświęcić chwilkę, by zastanowić się nad tym pytaniem. Każdy z nas inaczej czuje, myśli, postępuje, więc wiadomo, że nie będzie jednoznacznej odpowiedzi. Aczkolwiek wszyscy możemy się zgodzić, że inność jest kłopotliwa. Z przeróżnymi trudnościami dzisiejszych czasów oraz z walką o normalność mierzy się główny bohater książki ,,Cudowny chłopak” - August Pullman. Autorką tej wzruszającej powieści jest R.J. Palacio.

A na czym polega odmienność Augusta? Rzadka mutacja genów spowodowała u Auggiego (zdrobnienie imienia August) deformację twarzy. Chłopak przeszedł aż 27 operacji, jednak cały czas nie odpowiada dzisiejszym ideałom piękna. Jest po prostu inny. Mimo młodego wieku Auggie jest świadomy wszystkiego. Każdego spojrzenia, szeptu, gestu. Aby uchronić się przed otaczającym go światem, nosi często hełm kosmonauty. Po wielu latach nauki w domu, rodzice zdecydowali, aby chłopak poszedł do szkoły, publicznej szkoły. Jak można się spodziewać jest to ogromne wyzwanie zarówno dla Auggiego, jak i dla otaczającego go świata. Książka jest jednocześnie opowieścią zmagań młodego chłopaka jak i skarbnicą mądrości.

Co ciekawe, autor książki nie skupił się tylko na jednym bohaterze. Poznajemy również perspektywy: koleżanek, kolegów, siostry Augusta. Czytając książkę możemy zaobserwować przemianę młodziutkich bohaterów. Zmienia się ich nastawienie do chłopaka. Dzieci nie potrafią kłamać - a nawet jeśli, wszystko można poznać po mowie ciała. Na początku uciekały wzrokiem, szeptały po kątach, a pod koniec książki odczuwa się bijącą szczerość w relacji dzieciaków z głównym bohaterem. Nie ma sztucznych uśmiechów czy szybkiego odwracania wzroku. Jest czysta i piękna szczerość. Bo każdy człowiek nosi w sobie piękno.

Książka, pomimo dosyć poważnego tematu, jest nacechowana bardzo pozytywnie oraz ukazuje, że warto wierzyć w dobro ludzi. "Jeżeli każdy na tej sali przyjmie zasadę, że zawsze i wszędzie będzie się starał postępować ciut lepiej niż trzeba, to nasz świat rzeczywiście stanie się lepszym miejscem". Ten cytat, pochodzący z opisywanego przeze mnie utworu, uświadamia nam, że niewiele trzeba, aby zmienić świat. Każda duża zmiana zaczyna się od mniejszej. Uśmiech do nieznajomego, pomoc w zakupach czy malutka pomoc nauczycielowi (np. gdzie może znaleźć poszukiwaną funkcję na komputerze) naprawdę jest rzeczą bezcenną. Czymś tak teraz nam potrzebnym, ponieważ dla nas wszystkich obecna rzeczywistość jest trudna, a najmniejsza dobra rzecz potrafi rozświetlić najgorszy dzień. Jak widać książka skłania do wielu refleksji nad własnym życiem.

Zaintrygowało mnie również to, że recenzowana książka jest idealną propozycją zarówno dla ludzi dorosłych, zajętych poważnym sprawami jak i dla dzieci, przejmujących się drobnymi rzeczami. ,,Cudowny chłopak” ma podobny charakter do książki ,,Mały Książę”. Ponadczasowe, dla każdego z nas. Taki promyczek pozytywności w postaci opisywanej książki, na pewno pomoże nam z wyzwaniami dzisiejszego świata, których nie mamy mało. Żałuję, że aktualnie tak mało osób odkryło tę cudowną pozycję książkową. Jednak mam nadzieję, że po przeczytaniu mojej recenzji z przyjemnością po nią sięgną.

To jak będzie - inności mówisz tak czy nie?





Komentarze